Zwrot do nadawcy
Mroczny Mesjaszu, powierzony
umierającemu niebu! Czy twoje ciało
jest zwiastunem samotności,
w której próbuję odnaleźć bezsens
kolejnego poranka?
Czy łzy, pokonane przez
zmiennocieplny wiatr, wciąż kolidują
z kroplami deszczu, roztrzaskują się
o cień?
Przepełnia mnie czas, duszą godziny,
dla których mogłabym wyrzec się
tęsknoty, pozbawić zmysły
miękkiego milczenia.
Mroczny Mesjaszu, bezkres smutku
nie przypomina bólu, z którym
tak łatwo zasnąć, tak łatwo się wyrzec.
Nie chcę kochać cię zbyt zachłannie;
nie chcę dzielić się z tobą radością,
której nikt już nie potrzebuje.
Moje bujne sny, płodne noce -
wszystko jest modlitwą
straconego, przegranego na wstępie.
Chowam w sercu najlepsze gwiazdy;
czy wykradniesz dla mnie
choć jedną wiosenną puentę,
jeden szklisty poranek?
Mroczny Mesjaszu, nie pozwól snom,
aby pokonały przyszłość.
Nie zgadzaj się, aby noc stała się
własnością gwiazd.
Niech twoje własne tysiąclecie napełni cię
blaskiem, którego nie sprzedam,
nie zwrócę do nadawcy.