Moje najnowsze tomiszcze

Radosna twórczość Katarzyny Anny Koziorowskiej.
| pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
| 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
| 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 |
| 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
| 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
| 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Mroczny Mesjaszu, czy chwila,
w imię której tak żarliwie pokutujesz,
wkrótce się odnajdzie?
Powiedz, czy godzina, jaką oddałeś
w dużo lepsze ręce, odrodzi się
w objęciach samotności?
Jestem, aby przynieść ci łyk
spadających gwiazd, skradzione jutro,
które nie przyniesie pokrzepienia.
Powracam, choć miłość - wyklęta
na próbę - nie chce zamilknąć.
Opuszczony przez sen Mroczny Mesjaszu,
łzy pozostawiają skazy
na twoim oddechu.
Przyszłość, nieostrożnie odnaleziona,
przypomina lęk, jaki ukryłam
w pięści serca.
Bezszelestny poranek przypomina
wolność; dla niej nie warto zasypiać,
nie warto żyć.
Mój Mroczny Mesjaszu, wręczam ci
zwycięską melancholię -
niech twoja wieczność będzie
również moja.
Kładę na twoich barkach zdradzone,
otulone bezsennością słońce.
Rozkoszuję się pięknem
pierwszego wiosennego pocałunku,
zanurzam w pragnieniu,
dla którego warto szukać dalej.
Mroczny Mesjaszu, wciąż czekasz,
rozpostarty na ciemniejącym horyzoncie
własnego serca.
Wciąż kochasz, choć miłość dawno
o tobie zapomniała.
Zbliżasz się z każdym kolejnym wieczorem,
odnajdujesz pokutę pośród
bezkresnych myśli.
Kołysze się w tobie
wczorajszy oddech, boleśnie zapomniany,
zdany na łaskę wieczystości.
Szukasz samotności tam, gdzie jest
jej pod dostatkiem;
odnajdujesz mur, jaki wznosiłeś
przez utracone lata, dekady
wykradzione opatrzności.
Osamotniony Mroczny Mesjaszu, to tylko
wyspa, na której zabrakło ludzi.
To przegrany wstęp
do tej splagiatowanej autobiografii.
Usiłuję odszukać w bólu krztynę dobroci,
lecz wiem, że uśmierzenie powróci,
zada kolejne retoryczne pytanie.
Powleczona miękkim dotykiem,
skazana na dożywotni sen, pragnę
powierzyć tobie kęs wolności,
brakujący element światła.
Ubogi Mroczny Mesjaszu, odszukam cię,
choć umierają jabłonie, a popiół
przykrywa skamieniałe sady.
Pogodzę się z przyszłością,
wybaczę przeszłości.
Odkryję w tobie siłę, która dotąd
była mi bezdomnym dniem.
Mroczny Mesjaszu, czy jesteś wciąż
tym samym człowiekiem, którego znałam
w poprzednim istnieniu?
Czy wciąż przypominasz ten blask,
w którym zanurza się sczerniałe serce?
Podarowuję ci tę samą modlitwę,
jaką recytowałam pośród szkarłatnych chmur,
pośród gór i dolin
mojego wyklętego ciała.
Jesteśmy tą samą bezpieczną przystanią;
umiera w nas jeszcze jeden świt,
dobiega końca pragnienie,
dla którego kocham twoje łzy.
Moje sumienie, powleczone
mglistym oddechem, nie przypomina
tej samej bajki, której zakończenia
nie znają ciemności,
przed którą kłaniają się
konające wybrzeża.
Mroczny Mesjaszu, wręczyłam ci na pamiątkę
cytrynowy płomyk, rzucający cień
na twoje wyblakłe spojrzenie.
Czy odnajdziesz powrotną ścieżkę,
by zaprowadziła cię poza margines
szaleństwa, ponad granice wolności?
Czy twój jutrzejszy sen będzie
podobny do ciała, które opuściły zmysły?
Nie mogę iść niewłaściwą ścieżką;
twoja samotność jest zbyt przeludniona,
aby odnaleźć choć jedno
zamyślone serce.
Mroczny Mesjaszu, odchodzę,
choć zostawiam po sobie nieprzespany sen.
Przemijam, choć nie mogę pokonać
tęsknoty za tym, co zbyt ludzkie.
Mroczny Mesjaszu, powierzony
umierającemu niebu! Czy twoje ciało
jest zwiastunem samotności,
w której próbuję odnaleźć bezsens
kolejnego poranka?
Czy łzy, pokonane przez
zmiennocieplny wiatr, wciąż kolidują
z kroplami deszczu, roztrzaskują się
o cień?
Przepełnia mnie czas, duszą godziny,
dla których mogłabym wyrzec się
tęsknoty, pozbawić zmysły
miękkiego milczenia.
Mroczny Mesjaszu, bezkres smutku
nie przypomina bólu, z którym
tak łatwo zasnąć, tak łatwo się wyrzec.
Nie chcę kochać cię zbyt zachłannie;
nie chcę dzielić się z tobą radością,
której nikt już nie potrzebuje.
Moje bujne sny, płodne noce -
wszystko jest modlitwą
straconego, przegranego na wstępie.
Chowam w sercu najlepsze gwiazdy;
czy wykradniesz dla mnie
choć jedną wiosenną puentę,
jeden szklisty poranek?
Mroczny Mesjaszu, nie pozwól snom,
aby pokonały przyszłość.
Nie zgadzaj się, aby noc stała się
własnością gwiazd.
Niech twoje własne tysiąclecie napełni cię
blaskiem, którego nie sprzedam,
nie zwrócę do nadawcy.