Mroczny Mesjaszu, czy chwila,
w imię której tak żarliwie pokutujesz,
wkrótce się odnajdzie?
Powiedz, czy godzina, jaką oddałeś
w dużo lepsze ręce, odrodzi się
w objęciach samotności?
Jestem, aby przynieść ci łyk
spadających gwiazd, skradzione jutro,
które nie przyniesie pokrzepienia.
Powracam, choć miłość - wyklęta
na próbę - nie chce zamilknąć.
Opuszczony przez sen Mroczny Mesjaszu,
łzy pozostawiają skazy
na twoim oddechu.
Przyszłość, nieostrożnie odnaleziona,
przypomina lęk, jaki ukryłam
w pięści serca.
Bezszelestny poranek przypomina
wolność; dla niej nie warto zasypiać,
nie warto żyć.
Mój Mroczny Mesjaszu, wręczam ci
zwycięską melancholię -
niech twoja wieczność będzie
również moja.
Kładę na twoich barkach zdradzone,
otulone bezsennością słońce.
Rozkoszuję się pięknem
pierwszego wiosennego pocałunku,
zanurzam w pragnieniu,
dla którego warto szukać dalej.