Zapłaczemy nad człowiekiem
Drogi Mroczny Mesjaszu, mój chaos
stara się dotrzymać ci kroku.
Czułość, świetlista niby pierwszy powiew
w tym mieście, próbuje unieść
ciężar myśli, przeklętych iluzji.
Nie potrafię dłużej znieść
urodzaju egzystencji; umiem jedynie
kochać na złość niebu, wbrew ziemi.
I choć tętni czarna krew,
a twoje łzy smakują równie wybornie -
nie ominę drogowskazów,
nie porzucę kłamstwa,
aby napotkać spokój, uwierzyć w szczęście.
Czarne jest dziś niebo twego serca,
skazanego na dożywocie;
czarne myśli - próbujesz im dorównać.
Zanim twoja ręka zamknie się
na gwieździe, wszechświat obróci
w nadzieję - stanę na warcie
rzeczywistości, przypodobam się
bezczasowi, co wciąż tęskni.
Otulam się twoim westchnieniem
niby bezsennym porankiem,
powłóczystymi, bezbronnymi mgłami.
Brnę pod prąd tej samej bajki,
której zakończenia boisz się poznać.
Twoje myśli są boleśnie gładkie,
zakochane w niebie.
Próbuję poczuć piękno naszej wyspy,
melancholii, religii niby kamień.
A gdy odejdzie w nas noc,
gdy wyprze się zniszczenie - zapłaczemy
nad sobą, zapłaczemy nad człowiekiem...
Dodaj komentarz