Usłyszysz mój grzech
Smutny Mroczny Mesjaszu, myśli
rozwijają się niby purpurowa wstęga;
słowa płynące z twoich warg
słodsze są od płynnego karmelu.
Zbyt miłościwy jest nasz zamiar,
zbyt leciwy pobyt na tym
wszechobecnym piedestale.
Nie mogę żyć, nie zaznając bliskości
chłodnych, szczupłych dłoni;
nie zamierzam planować rzeczywistości,
póki gra teraźniejszość.
Mroczny Mesjaszu, pozwól mi
oglądać gwiazdy w twoich oczach.
Pozwól kojarzyć się z bezcelowością
samotności, przelanej niby łzy.
I tańczę zawzięcie, choć ktoś
wykradł muzykę, niedokładnie zliczył
ziarenka piasku w klepsydrze.
Nie liczy się kłamstwo, nowy dzień
łasi się do gołych kostek.
Mroczny Mesjaszu, odejdę, zanim
usłyszysz mój grzech.
Zginę, dopóki trwa kolejność wydarzeń.