Szklane chmury
Mroczny Mesjaszu, bezkształtne jest
dziś nasze niebo.
Chcę ci podarować bez okazji
miękkość myśli, przytulność słów,
wypowiedzianych na złość
szklanym chmurom,
księżycowi pogrążonemu w ubóstwie.
Rozlega się w nas ta sama modlitwa,
co nie zazna pokoju i wolności,
nie zrozumie zjednoczenia.
Boli, okropnie boli niepokój;
wiem, że jesteś, aby ucałować moje palce.
Oto zegar z opuszczonym
sekundnikiem, bez cichego stąpania.
Kalendarz jak zwykle nieaktualny.
Mroczny Mesjaszu, porusza się we mnie
nadgryzione niebo, ocuca się poranek,
który zwykłam zaczynać od wewnątrz.
Nie podoba mi się twój oddech -
powietrze szuka ukojenia.
I zapłaczę, runę do stóp błogim katedrom,
padnę na kolana przed ziemią.
Dodaj komentarz