poza margines
w moim znoszonym ciele
rozpościera się pożądliwa noc
pod przepracowanymi powiekami
majaczy światło
niekojarzące się z lękiem
czas
jak zwykle odziany w niewłaściwe szaty
to tylko ochłap oazy
dla której warto obudzić się
po niewłaściwej stronie życia
podążam
poprzez ciasne piedestały
pławię się w krzyku
co przynosi światło spadających gwiazd
zmuszona
do zbyt wczesnego rozrachunku z duszą
staję się przypadkiem
dla jakiego ośmielam się tańczyć
na granicy światła i bólu
przyszpilona oddechem
do wschodzącego słońca
przykuta do czoła nieba
jestem tylko błahym zerknięciem
poza margines
prostolinijnym wiatrem
co nigdy nie zazna spokoju
nie zrozumie słów modlitwy
Dodaj komentarz