póki pada deszcz
kochałam cię zbyt prędko
żebyś zrozumiał
jak wielu łez potrzeba aby odejść
brnęłam pod prąd światła
zbyt uroczyście aby przekonać cię
do łaski zagubionej w tłumie
zwątpień
pamięć lśniła dość nieostrożnie
żebyś zapamiętał czas
który nigdy mi się nie należał
zdarzyło nam się kochać
wbrew ciernistym niebom
przeciwko słońcu
które nie ma odwagi jaśnieć
równie pięknie
pewnego ranka
postanowiłam zasnąć zbyt pochopnie
lecz pozostałości po bólu
wciąż wieńczyły przyszłość
i będę się śmiać
póki pada deszcz
będę wierzyć po omacku w życie
które zastąpi mi piekło
pozbawi cieniolubnych myśli
postanowię zapamiętać cię
jakbym znów znała drogę
do wspomnień
pogodziłam się z wiecznością
która wydarła mi
najwykwintniejsze poranki
przybrała jasnozielony uśmiech
Dodaj komentarz