obraca się w ból
moje serce odpowiada
za brak skruchy
znów zmagam się z błogosławieństwem
dla jakiego warto
poczciwe kochać
ciało przybite do nieba
obraca się w ból
do jakiego powracają najsilniejsi
odnajdźmy w sobie krztynę
kryształowych wspomnień
odłamek pasji
która odeszła zanim wypowiedziałam
imię wieczności
przerasta mnie niedokończona noc
poranek zalągł się
w pobożnej krwi
samotność przeklęta
na samym końcu
to tylko zmarnowana płowa łza
płynąca pod prąd
niewysłowiona ciszo
przemijam bez skargi na marzenia
bez pokrzepienia
na które zasłużył mój lęk
uciekam w głąb tej ślepej uliczki
szukam haustu szklanego powietrza
nie pozostawiaj mi tego
co znów nie należy
do mnie
Dodaj komentarz