nadzieja zginęła tragicznie
to co kiedykolwiek wolałam kochać
rozpierzchło się
jak przekrzyczany szept
wszystko co było mi bliskie
przemieniło się w lęk
w zaprzepaszczony rozdział
przerwany na wstępie
nie zasłużyłam na ból
zadedykowany przez wieczorne niebo
nie byłam warta samotności
która przygarnęła mnie
do matczynej piersi
a jednak
zachowałam milknące światło
które nie ma dość ciepła
aby ogrzać pamięć
zadedykowałam zmartwione łzy
poranki ograbione z nowego dnia
tam gdzie wciąż jesteś
porzuciłam odległą przyszłość
serce wciąż szuka
zaprzepaszczonych dróg
wiem jesteś zbyt daleki by ogrzać
mój oddech
przywrócić radość rzeczywistości
która w niczym nie zawiniła
nie zgrzeszyła
wciąż kocham to przywidzenie
w które natrętnie uwierzyłam
nie widzę cię
nie czuję
choć moja nadzieja zginęła tragicznie
w nieskończonym śnie
dedykuję ci moją godzinę
wykradzioną przez zazdrosne życie
Dodaj komentarz