Ludzkie sprawy
Kompletnie nie rozumiem ludzkich spraw.
Spraw tak uczłowieczonych,
że giną cienie, pierzchają oznaki dnia.
Przeobraża się w nas gorycz,
wzburzona zbyt natrętną opowieścią
straconego wędrowcy,
niezwyciężona mimo głodu,
jaki wciąż drażnię promieniem
pożyczonym od słońca.
Nie pojmuję, skąd bierze się jutro -
czy mieszka tam,
gdzie ostatnio widziano moje dzieciństwo?
Serce, targane wiatrem, dogorywa
na marginesie
przyszłości; dusza, wyklęta
przez kłamstwo, rozwija się
niby bezdzietne słońce,
towarzyszy ciału, które nie lubi kochać,
nie lubi spać.
Duszne jest jutro, jeszcze gorszy
wiek, co zginął za zakrętem,
spopielił się w imię straconych.
Pustka, wypełniająca gładką, wymuskaną myśl,
nie należy do mojego świata,
nie spotyka się
z pobożnym czekaniem na życie.
Jesteś mi bliższy od snu,
będącego antidotum na śmierć,
wynagrodzeniem potulności.
Dodaj komentarz